Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Nawet dla człowieka nieobeznanego fachowo ze sztuką, zdaje się nie ulegać wątpliwości, że w tem państwie piękna wieczystego, coś w ostatnich lat dziesiątkach się wzburzyło i pod wpływem nowych usiłowań coś się zachwiało coś, co przyzwyczajono się dotychczas uważać za nienaruszalne i niewzruszone. Dzięki różnorodnym przyczynom dotychczasowa wiedza o sztuce głosiła jako niewątpliwy pewnik zasadę, że istnieje ideał wieczystego piękna, po wsze czasy niezmienny, który przejawia się we wszystkich dziełach sztuki najdawniejszej, a następnie wciela się w najróżnorodniejsze twory artystyczne wszystkich epok późniejszych, wytwarzając w różnych czasach różne style, aż po dzień dzisiejszy.
Twierdzenie na pierwszy rzut oka proste i oczywiste, a jednak, pod naporem głębszego zastanowienia, okazuje się, że to niekoniecznie tak jest, jak głosi ustalona powagą wieków zasada. Trudno bowiem o jakąś tak obszerną definicję piękna, by w niej pomieścić zarówno dążenia sztuki egipskiej, greckiej, buddyjskiej, chińskiej, renesansowej albo barokowej i rokokowej. Z drugiej strony zaprzeczyć się nie da, że każda z wymienionych epok tworzyła i przekazała potomności dzieła znamienite, o niespożytej wprost wartości, większej może nawet dla dzisiejszego pokolenia, niż dla własnej współczesności. Zazwyczaj tak to już w świecie sztuki bywa, że dzieła sztuki powstają często na potępienie współczesnych, a uznanie potomnych. Jednakże błędnem byłoby twierdzenie, iż wszystko, co potępiają współcześni, będzie uznane przez potomnych, a z drugiej strony nie braknie i takich tworów, które współcześnie zyskały sobie powszechne uznanie, au potomnych zasłużone zupełnie potępienie. A zatem perspektywa lat jest doskonałym korektorem wszelkiej wartości i sławy.
A zatem nie istnieje jakieś niezmienne i wieczyste piękno, jakiś kategoryczny imperatyw piękna, jakby powiedział Kant, tylko każda epoka stwarza swój własny kanon piękna, będący wyrazem swoich upodobań, mniemań, obyczajów i ogółu form i przejawów życiowych. Na tem założeniu opierać się zwykła estetyka każdej epoki czyli zasady estetycznego tworzenia, czucia i myślenia. Skutkiem tego przy rozpatrywaniu dzieła sztuki, czy dawnej czy współczesnej, należy sobie uświadomić na jakich założeniach dany artysta, czy dana epoka, opierała swą twórczość. Jeżeli uda się wyśledzić owo założenie, będące podstawą i niejako wspólnym mianownikiem estetycznych upodobań danej epoki, wówczas bez większych trudności będzie można orzec, jakie są cechy indywidualne danego artysty, a jakie zapożyczone i skąd, z jakich źródeł sztuka danej epoki, swój ród wywodzi, jakie ma pokrewieństwa i drogi. Ta praca podobna będzie do pracy przyrodnika, który nie bawi się w czcze dowodzenie brzydoty żaby, a piękna kolibra, tylko usiłuje wykryć przyczyny, które w ten, a nie inny sposób ukształtowały twór przyrody, barwiąc go w sposób mniej lub więcej charakterystyczny, stwarzając mu odpowiednie do jego warunków życiowych kształty i właściwości. W tem poszukiwaniu wytłómaczenia nieskończonej różnorodności form przyrody, stwierdzono w sposób nie dopuszczający żadnego wątpienia, że przyroda wyłania ze siebie takie niesłychane bogactwo form, aby dostosować swoje twory do odpowiednich warunków życiowych. Zmienne i różne warunki życia stwarzają wielorakie formy.
Podobnie w sztuce. Każda forma powinna być dostosowana do materjału, celu i środowiska, w którem dane dzieło sztuki ma być trwale umieszczone. Naturalnie, że doskonałość i jakość, owej najogólniej pojętej formy, będzie również w pewnej mierze uwarunkowana stopniem kultury swego twórcy. Inaczej ukształtuje formę artysta wysoce ukształcony, a inaczej artysta o mniejszem napięciu talentu i kultury oraz wykształcenia. Praca artysty polegać będzie zatem na wyszukiwaniu jak najodpowiedniejszej formy, któraby była odpowiednikiem materjału czyli właściwości danego tworzywa i celu dla jakiego dzieło ma służyć. Ta sama więc forma w zasadzie, zależnie od wybranego dla niej materjału będzie podlegała różnemu ukształtowaniu w szczegółach; inaczej będzie wyglądała wyprowadzona w drzewie, inaczej w metalu, a jeszcze inaczej w kamieniu. Na tej naczelnej zasadzie opierać się będzie praca konstrukcyjna każdego artysty, a więc malarza, rzeźbiarza, architekty, jak również dobrego stolarza albo twórcy projektów dla szkła, porcelany lub jakiegokolwiek innego przedmiotu użytkowego. Z tego powodu każde dzieło sztuki musi posiadać zwartą, logiczną i w każdym szczególe uzasadnioną konstrukcję, tem doskonalszą im bardziej prostą i celową. Ta konstrukcja w dziejach sztuki przybierała rozmaite nazwy i formy zwane stylami.
Człowiek wykształcony tak nasiąkł kulturami dawnych czasów, że gubi nieraz w tej erudycji normalny pogląd na bieg rzeczy. Nazwał stylowem dziełem tylko takie, które posiada cechy zdobnictwa i konstrukcji jakiegoś stylu historycznego i otoczył je tak bezkrytycznem uznaniem i uwielbieniem, że skłonny był pięknem nazywać tylko to, co posiadało znamiona minionego stylu. Ponadto druga połowa dziewiętnastego wieku przez nagły rozkwit i powszechne zastosowanie maszyny do wytwórczości nawet najdrobniejszych przedmiotów codziennego użytku, doprowadziła do zupełnego zaniku i upadku pracy ręcznej. Maszyna tworzyła łatwo, szybko i tanio. Wystarczyło raz sporządzić artystycznie ozdobiony stempel, zastosować go do maszyny, by rodziły się tysiące dzieł sztuki bezmyślnej tępej, fabrycznej, pozbawionej wszystkiego wysiłku twórczego, zmagania się z materjałem i formą dla znalezienia jak najodpowiedniejszego wyrazu i konstrukcji. Tak z dawnych rzemiosł wszelakiego rodzaju wytworzyła się znamienna dla nowszych czasów tandeta łatwa i tania w produkcji. Formy jej naśladowały wszystkie style historyczne, każdą najdrobniejszą nawet przestrzeń pokrywano ornamentem, zaczerpniętym z dzieł czasów dawnych w nadzieji, że tym sposobem stwarza się piękno. U początku tego rodzaju mniemania było fałszywe założenie, że piękno polega na zdobnictwie, a nie na konstrukcji danego przedmiotu. Te mniemania i na nich oparta twórczość doprowadziły do zupełnego zaniku zmysłu piękna w życiu codziennem. Doszło nawet do tego, że zaczęto dawać wyraz przekonaniom, iż czasy nowe nie mogą pod żadnym warunkiem dorównać epokom dawniejszym; dawniej panowało piękno, a teraz ludzkością owłada bezstylowa brzydota.
Przeciwko tak smutnemu i nienaturalnemu stanowi rzeczy musiała powstać reakcja. Teoretycznie przygotowana przez teoretyków minionego stulecia, u progu wieku dwudziestego objawiła się potężnym pędem do zaniechania wszelkiego fałszerstwa i naśladownictwa stylowego. Po długiem błąkaniu się po bezdrożach zrozumiano wreszcie, że praca artysty polega w pierwszym rzędzie na tworzeniu celowych i zwartych konstrukcyj, a nie przyoblekaniu w ozdoby ułomności i niedołęstw konstrukcyjnych. Artysta musi złamać w sobie wszelką wiedzę o stylach dawnych, zgasić wszelkie wspomnienia, a tworzyć niejako od początku, jakby przed nim nic nie było w tej dziedzinie i na światło dzienne wywodzić z posłusznego, jego świadomej i zdecydowanej woli, malerjału formy dostosowane do dzisiejszych potrzeb, do dzisiejszych upodobań i do obecnych materjałów. A więc jak najdalej od naśladownictwa uczonego i bezmyślnego powtarzania form historycznych, choćby najpiękniejszych, bo w tem zagłada twórczości artystycznej, natomiast nowe tworzyć formy i konstrukcje będące w całości i szczegółach wyrazem nowoczesnego dzisiejszego człowieka i jego życia. Z tych usiłowań rodzi się styl. W nim przejawia się duch każdej epoki jako wyraz stosunku twórczej jednostki do wszystkich potrzeb dnia codziennego i do samego siebie.
Te poglądy nie odrazu zdobyły sobie należne miejsce i uznanie. Stare poglądy, acz zbankrutowane życiowo i mocno zdyskredytowane zarówno w praktyce jak i teorji, nie usunęły się odrazu w cień dobrze zasłużonego zapomnienia. Dzisiaj sprawa rozegrana zwycięsko. Każdy bez mała człowiek oświecony gotów zrozumieć, że kościoła nie należy wnosić w stylu gotyckim, a pałacu renesansowym lub barokowym, tak jak nie do pomyślenia byłby automobil w stylu rokokowym, aeroplan zakopiańskim, pociąg egipskim, a okręt klasycznym. Każdy przedmiot zdobywając odpowiednią do swego przeznaczenia i materjału konstrukcję, tem samem zdobywa swój własny styl. Te wszystkie hasła stały się programem dzisiejszego wykształcenia artystycznego, zwłaszcza w dziedzinie sztuk użytkowych i rzemiosł. Szkolnictwo artystyczne musiało czynnie wypowiedzieć walkę wszelkiemu naśladownictwu choćby najszacowniejszych wzorów. Nauka polegać musi na mozolnem szukaniu własnej drogi, na wykrywaniu wszystkich właściwości i możliwości tkwiących w danem tworzywie. Nic to nie szkodzi, że niekiedy droga do celu będzie się wiła wśród wielorakich trudności, że w jej zasłonach będą się kryły zaczajone niebezpieczeństwa! Ich kolejne pokonywanie da artyście pewność i sprawność, opanowanie i zrozumienie formy, która przestanie być dziełem przypadku ślepego, a stanie się wyrazem, wyzwolonej od wszelakiego przypadku, woli twórczej. Tego rodzaju usiłowania przebijają ze wszystkich tworów uczniów lwowskiej szkoły przemysłowej. Każdy przedmiot projektowany, czy wykonany w warsztatach szkolnych, dobitnie głosi zasadę konstrukcji samodzielnej, w niczem nie przypominającej stylów historycznych, a usiłującej natomiast zaznaczyć tak znamienne dla naszej współczesności dążenie do prostoty i celowości. Jako zdobnictwo przewija się tu i ówdzie dyskretnie jakiś motyw rodzimy, ludowy, ale tak zastosowany, by w niczem nie gasił konstrukcji, jako naczelnej zasady twórczości artystycznej. Każdy użyty materjał, czy to drzewo, czy metal, czy kamień całkiem wyraźnie zaznacza swoją strukturę i swoje piętno indywidualne. Nie udaje czegoś, czem nie jest i być nie może, szczerze pokazuje swoje właściwości i wynikające z nich formy.
Wpojenie tych przekonań, podniesienie ich do najistotniejszego nakazu obowiązującego porówni rzeźbiarza, snycerza, stolarza, ślusarza jak i twórcę haftu, koronki, batiku lub kilimu, jest rzeczą niełatwą, zmuszającą przedewszystkiem ucznia do wydobycia ze siebie sumy największego wysiłku. Dlatego droga tego rodzaju pracy jest mozolna i żmudna, ale jedynie płodna w pożądane i dobre skutki. Taki posiew rodzić musi uszlachetnienie pracy, rzemiosła, wytwórczości przemysłowej i tworzyć trwałą i doskonałą podbudowę pod sztukę wielką.
Stanisław Machniewicz.