Ostatnio oglądane
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Ulubione
Zaloguj się aby zobaczyć listę pozycji
Zaproszony przez Redakcję »Grafiki« do napisania artykułu niniejszego, znalazłem się w trudnej sytuacji, gdyż pozostawiono mi do dyspozycji czas bardzo krótki. Zawarty w mych własnych zbiorach lub znany mi materjał jest niewystarczający. Na czynienie studjów archiwalno-bibljotecznych czasu brak. Istniejący materjał drukowany, rozrzucony niemal wyłącznie po czasopismach, jest niezmiernie skąpy i głównie dotyczy twórcy litografji polskiej i warszawskiej, Jana Siestrzyńskiego.
Wytłumaczyć to można chyba tylko niedocenianiem litografji, jako gałęzi sztuk graficznych, bo oto np. Kołaczkowski we wstępie do swojego »Słownika« (Lwów 1871) wręcz zastrzega się, że wymienia wszystkich »z wyjątkiem litografów«. Tak samo postępuje w swoich obydwóch Słownikach Rastawiecki. Nie mniej charakterystycznym i bliższym nam w czasie przykładem jest doskonałe dzieło H. Radziszewskiego »Bank Polski« (Warszawa 1910). W wszechstronnej monografji tej (bez mała 600 stron druku wielkiej ósemki) autor raz tylko, i to mimochodem, wspomina o istnieniu litografji Banku Polskiego. Pracę dlatego właśnie podjąłem, by otworzyć zamknięte dotychczas drzwi dziejów tej gałęzi sztuk pięknych w Polsce. Z góry zastrzegam się przecież, że nie jest to ani monogralja, ani szkic monograficzny, lecz zaledwie pobieżny rzut oka na dzieje litografji warszawskiej od chwili jej powstania aż do lat 60-70-ch ub. stulecia, kiedy miejsce litografji coraz silniej zabiera drzeworyt. Nadmienić jeszcze muszę, że układ graficzny szkicu niniejszego opracowany został całkowicie przez Redakcję »Grafiki«, która również decydowała o stronie ilustracyjnej, kierując się nie względami historycznemi, lecz dobierając ilustracje tylko pod kątem widzenia artystycznym.
*****
Powstanie litografji w Polsce jest dziełem przypadku. Niejaki Jan Siestrzyński, bawiący w Wiedniu na studjach medycznych, styka się w stolicy Austrji z x. Falkowskim, który tam przebywa, by przygotować się do roli kierownika mającego powstać w Warszawie Instytutu dla Głuchoniemych. Tam obydwaj poznają mecenasa i człowieka wielce światłego ks. Henryka Lubomirskiego. Siestrzyński oddaje się sprawie nauczania głuchoniemych (tworzy w przyszłości swoją własną metodę).
Ks. Lubomirski, interesuje się sprawą tą, wskazuje jako na źródło dochodów dla Instytutu, założenie litografji. Siestrzyński, postać wielce ofiarna, umysł, widać, ruchliwy i entuzjasta, zapala się do projektu, i skromną uzyskawszy od księcia pomoc materjalną, udaje się na studja do Monachjum, gdzie w r. 1806 założył pierwszą litografję wynalazca tej sztuki Aloizy Sennefelder.
Nie będę dłużej zatrzymywał się nad golgotą Siestrzyńskiego, o którym, jak wspomniałem, napisano stosunkowo wiele*). Pragnę tylko stwierdzić, że tak podówczas, jak w wielu wypadkach i dziś, sztuki piękne w Polsce rozwijają się dzięki ofiarności ich twórców.
Siestrzyński po paroletniej tułaczce zagranicą powraca do kraju w r. 1817. By zaoszczędzić pieniędzy na maszyny i narzędzia litograficzne, podróżuje piechotą. Wraca, pełen nadziei, że trudy jego będą nagrodzone. Natyka się jednak na same przeciwieństwa. Zakupiona zagranicą prasa litograficzna z trudnych do stwierdzenia a nieznanych powodów nie nadchodzi. Nie to jest przecież największą przeszkodą w pracy. Instytut Głuchoniemych powstaje, lecz jednocześnie nie dają Siestrzyńskiemu ani dostatecznego pomieszczenia, ani obiecanego subsydjum (8.000 zł.) na podjęcie pracy. Tuła się kątem w jednym pokoiku w pałacu Kazimierzowskim, gdzie mieścił się wówczas Instytut Głuchoniemych, lecz nie ma ani za co, ani czem pracować. Skarży się (patrz Muszkowski str. 10) »... iakaż to moia, iako 1-go zaprowadziciela Litografji... nadgroda w porównaniu z moim Rywalem? « a rywalem tym był, o ile wnosić można, dyrektor Instytutu x. Falkowski.
Kiedy Siestrzyński tak walczy z przeciwieństwami, zjawia się nowy mecenas litografji, hr. Aleksander Chodkiewicz. Magnat ten interesował się wielce sprawami nauki i wszelkiemi nowinkami, napływającemi do nas z Zachodu. W domu swoim przy ul. Miodowej założył laboratorjum chemiczne, czyniąc rozmaite doświadczenia i wynalazki. Litografja coraz bardziej rozpowszechniała się w Niemczech, we Francji iw innych krajach. Zapragnął ją wprowadzić iu nas Chodkiewicz. Bliższych dziejów jego zetknięcia się z Siestrzyńskim nie znamy.
Wiemy natomiast, że starał się poprzeć niefortunnego lekarza, nauczyciela głuchoniemych i litografa, dając mu listy polecające, m. in. odbity litograficznie list do Ministra Spraw Wewn. Mostowskiego.
List ten jest też jedną z pierwszych litografij, w Polsce wykonanych.
Nie mogąc osiągnąć swego celu - założenia litografji, Siestrzyński przyjmuje propozycję Chodkiewicza, który własnym kosztem każe sporządzić dwie prasy w Warszawie iw jednym z jego salonów przy ul. Miodowej Nr. 484 powstaje pierwsza litografja w Polsce. J. Piwarski opowiada L. Jenikemu): »Nieraz zastawałem go (Siestrzyńskiego) w koszuli z zakasanemi rękawami, z usmarowanemi farbą rękoma, jak w pocie czoła uwijał się koło prasy litograficznej, a czynił to z prawdziwem zamiłowaniem, pomimo całodziennej pracy z głuchoniememi«. Istnieje z tych czasów litografja, którą kiedyś miałem w rękach, a która reprodukowana jest w cytowanym Nr. »Wędrowca« i »Encyklopedji Staropolskiej« Glogera, stanowiąca niejako ilustrację do słów Piwarskiego - Siestrzyński z zakasanemi rękawami koszuli przy prasie litograficznej na tle salonu. Litografja ta pochodzi z maja r. 1818.
Wedle dotychczas stwierdzonych danych, pierwsza litografja z pracowni Chodkiewicz-Siestrzyński wyszła 16 lutego tegoż roku. Są to cztery rysunki na jednym arkuszu: dwa plany fortyfikacyj, planik okolic Warszawy i »wojak na koniu«.
Druga próba nosi datę 21 lutego 1818. Jestto jedna ze zwrotek »Myszeidy«. Rysuje ją na kamieniu Siestrzyński, tytułując »Proba sposobu przenośnego z papieru na Kamień« i zaopatrując własnoręcznym podpisem.
Do najpierwszych należą również piórkową manierą robione ilustracje do »Historji Starożytnej« Joachima Lelewela, rysowane na kamieniu przez jego brata Jana Pawła, oraz nosząca podpis J. P. (Jan Piwarski) w Lit: Siestrzyńskiego bardzo piękna graficznie karta tytułowa do »Georgik« Wirgiljusza w tłumaczeniu F. Frankowskiego. Jestto praca z r. 1818, choć datę poprawiono na płycie na 1819 - rok wydrukowania książki u Glücksberga).
Po tych próbach idą rzeczy coraz lepsze i bardziej złożone, więc głowa Chrystusa pg. Guido Reni, oraz kilka portretów. Trudno dziś stwierdzić, które z tych prac wychodzą z pracowni przy ul. Miodowej, a które z pałacu Kazimierzowskiego, gdzie Siestrzyński ustawił prasę, nadeszłą wreszcie w r. 1819 do Warszawy, w dalszym ciągu starając się o uzyskanie niezbędnej pomocy i zasiłków. Starania te nie dają jednak pożądanego wyniku i Siestrzyński, zniechęcony ostatecznie, rzuca w r. 1821 Instytut Głuchoniemych 1 litografję, zdaje dodatkowe egzamina i przyjęty zostaje jako lekarz do 7-go pułku piechoty. Sterawszy zdrowie na tułaczce zagranicą, na nowem stanowisku nie pozostał długo, gdyż umarł w r. 1824, przeżywszy lat zaledwie 36.
Takie oto są dzieje założyciela pierwszej litografji w Polsce i pioniera tej sztuki. Gdyby nie on, litografja powstałaby u nas, tylko później niewątpliwie i innemi jej rozwój poszedłby torami). Rzucone przez niego ziarno, podsycane przez Chodkiewicza, zaczęło kiełkować dość bujnie. Obok Siestrzyńskiego w litografji przy ul. Miodowej pracowało spore grono amatorów i artystów. Wśród tych ostatnich wymienić należy Krethlowa, Piwarskiego, Suchodolskiego, Vogla, Brodowskiego i in. Najpoważniejszem, pierwszem na większą skalę pomyślanem dziełem litograficznem polskiem jest wydana przez Chodkiewicza i jego tekstem uzupełniona wielka księga in folio »Portrety wsławionych Polaków«. Portrety te litografował Walenty Śliwicki (Warszawa 1820), który posiadał widocznie później własną litografję, gdyż mam w swoich zbiorach »Pomnik Zygmunta III« z następującym podpisem: »W Lito. W. Śliwickiego. Sew. Oleszczyński fecit 1823«. Jestto ilustracja do »Dziejów Narodu Polskiego za panowania Władysława IV« K. Kwiatkowskiego (Warszawa 1823).
Zaczęło się od martyrologji Siestrzyńskiego i fantazji hr. Chodkiewicza. Lecz oto przybyły do Warszawy z Francji Ludwik Letronne, uczeń Dawida, studjuje litografję u Siestrzyńskiego, a wyuczywszy się, zakłada w domu przy Krakowskiem-Przedmieściu Nr. 455 własną litografję. Litografja Letronne’a jest pierwszem w Warszawie przedsiębiorstwem litograficznem. Letronne wydaje nietylko portrety lub widoki, lecz również podejmuje się robót t. zw. akcydensowych oraz odbija nuty. Nie musi jednak robić świetnych interesów, skoro dn. 3 listopada r. 1824 Trybunał Handlowy woj. Mazowieckiego ogłasza mu upadłość, a w dniu 17 stycznia 1825 odbywa się w Marywilu »w sklepie pod liczbą 51 oznaczonym, sprzedaż publiczna wszelkich ruchomości...portretów litograficznych, planów kilku ważniejszych miast, narzędzi do litografji służących, zgoła rozmaitych płodów sztuk pięknych«).
Nie cieszyły się podówczas owe »płody sztuk pięknych« w Warszawie zbytnim popytem, skoro na »28 lutego i następnych« wyznaczono ponowną licytację na »prasę litograficzną, portrety, szafy, stoły, regały i nuty muzyczne«... Licytacje te dotyczyły widać tylko sklepu z dziełami sztuki i przyrządami litograficznemi, gdyż litografję prowadził Letronne do r. 1829, kiedy opuścił Warszawę i powrócił do Paryża, gdzie również założył zakład litograficzny.
W r. 1819 powstały w Warszawie jeszcze dwie inne litografje, lecz już nie o charakterze przedsiębiorstw handlowych: Instytutu Litograficznego Szkolnego i litografji Biura Sztabu Kwatermistrzostwa Generalnego. Litografję Kwatermistrzostwa założono z inicjatywy gen. Maurycego Haukego w pałacu Prymasowskim. Zabiegał tu o instruktorstwo Siestrzyński; i to mu się jednak nie powiodło, gdyż jako instruktor sprowadzony został z Monachjum Niemiec Mettenleiter. Litografja Kwatermistrzostwa wykonała szereg prac kartograficznych wręcz zadziwiających czystością rysunku i odbitek. Najznakomitszy jest - dziś unikat - 5-cio arkuszowy plan m. Warszawy, opracowany przez inż. Koriota.
Drugi prywatny zakład litograficzny otwiera w r. 1821 krewny i uczeń Letronne’a - Teodor Vivier w domu przy ul. Senatorskiej Nr. 460. Sztuka litograficzna zaczyna się coraz bardziej rozpowszechniać, tak że w r. 1826 prócz rządowych istnieją dwie wspomniane już Letronne’a i Vivier’a oraz Kośmińskiego, Karola Mintera, A. Brzeziny, Józefa Bruna, Fr. Klukowskiego i Daniela Knusmanna (po krótkiej pracy w Warszawie przeniósł się do Petersburga).
Powstaje w tym okresie również litografja urzędu Municypalnego i Banku Polskiego. Litografja rozwija się coraz bardziej, wypierając znacznie droższy i więcej czasu zabierający sztych na miedzi. Zagarnia coraz szersze dziedziny. Już nietylko mapy, nuty, widoki i portrety oddzielne lub serje wychodzą z pod pras litograficznych, lecz i bilety wizytowe, recepty dla aptek, zaproszenia na uroczystości, zawiadomienia o zgonach. Stwarza więc w pewnej mierze konkurencję i drukarstwu.
Co raz też więcej artystów-malarzy, rytowników i rysowników pracuje w litografji. Prócz wymienionych już wspomnieć należy L. Horwarta, J. Sonntaga, J. Zielińskiego, E. Rybińskiego, J.N. Żylińskiego, A. Hanna, W. Sierocińskiego (głuchoniemego ucznia Siestrzyńskiego). Choć powstają poszczególne prace bardzo piękne, naogół jednak poziom litografji w pierwszym okresie jest słaby, a rozwój jednostronny. Pod względem techniki przeważa kredka i rysunek konturowy (architektonika). Rzadki przykład sztychu na kamieniu stanowią Vivier’owskie herby wojewódzkie.
Sporo nowego ducha i inwencji wnosi do tej gałęzi sztuk graficznych Seweryn Oleszczyński, który w r. 1833 obejmuje kierownictwo litografji Banku Polskiego i wprowadza tam cynkotypję według własnego, uproszczonego systemu. Ten artysta i pionier nowej metody musi staczać ostre walki o tytuł do wynalazku, którego mu zaprzeczają.
Świadczy o tem polemika, prowadzona na łamach czasopism współczesnych. Działalność jednak swoją rozwija bardzo szeroko i przez czas dłuższy litografja Banku Polskiego przoduje innym tak pod względem jakości jaki ilości swej produkcji.
Sam rysownik pierwszorzędny, Oleszczyński w litografji Banku Polskiego korzysta z pomocy najpłodniejszego bodaj ówczesnego artysty J. F. Piwarskiego, a obok niego pracują Podczaszyński, W. Smokowski, M. Zalewski, Matuszkiewicz, J. Cegliński, W. Gerson, A. Dietrich. Z litografji Banku Polskiego wychodzi też pierwsza warszawska litografja wielobarwna (nie tonowana). Jestto karta tytułowa do t.1 »Wiadomości historycznych o sztukach pięknych w dawnej Polsce« F. M. Sobieszczańskiego. (Warszawa 1847). W okresie 1830-1850 cały szereg litografij, jak I. Herknera, H. Hirszla, Bułakowskiego i S-ki, Fietty, G. Senewalda, Weinholda, Marszyckiego, A. Dietricha, Przybylskiego, Wemmera (»Miotełki« J. N. Lewickiego) i in. Z poprzednio wyliczonych po za Bankiem Polskim czas pewien trwa jeszcze Kośmiński i Brun.
Po zgonie T. Vivier’a zakład jego obejmuje w r. 1835 Fr. Schuster, przenosi z Senatorskiej na Krak.-Przedm. Nr. 427, rozszerza znacznie i udoskonala.
Najcelniejszem dziełem litografji Schustra jest wypuszczony około r. 1840 dużych rozmiarów »Widok Warszawy od strony Pragi«, otoczony 16 małemi widoczkami poszczególnych fragmentów Warszawy i okolicy.
Do zaszczyt przynoszących litografji polskiej zaliczyć śmiało można »128 szczegółowych planików«, czyli drobiazgowy atlas m. Warszawy, dołączony do taryfy miasta Warszawy H. Świątkowskiego (Warszawa 1852). Są to prace kartograficzne, nie ustępujące świetnym dziełom litografji Kwatermistrzostwa. Muszę tutaj poniechać nieco chronologicznej metody pisania, gdyż owa litografja Vivier’a przetrwała niemal do naszych czasów, zmieniając tylko właścicieli i firmę.
Schuster w celu udoskonalenia swej produkcji sprowadził z zagranicy Juljusza Flecka, który po śmierci właściciela objął po nim zakład, dając firmę J. V. Fleck. Następnie litografję prowadził syn Juljusza Otton pod własną firmą i litografja ta przestała istnieć kilkanaście lat temu. Ta więc litografja Vivier-Schuster - Fleck jest dotychczas najdłużej istniejącym zakładem w Warszawie.
Obok Banku Polskiego i Schustra-Flecka wyróżnić w tym okresie należy jeszcze litografję Herknera (np. szereg bardzo udałych odbitek do »Starożytności warszawskich« Weinerta), która ma w swym dorobku prace bardzo liczne, przeważnie jednak w postaci ilustracyj do książek i czasopism. Krótkotrwały zakład A. Dietricha dał bardzo dobre litografję do B. Podczaszyńskiego »Pamiętnika sztuk pięknych«.
Porównując litografję z początku i końca tego okresu, łatwo spostrzeżemy, że owe 20 lat nie zostały zmarnowane. W pierwszej mierze zasługa to S. Oleszczyńskiego, który, czy to w Banku Polskim, czy w swoim prywatnym zakładzie, podniósł wartość artystyczną litografji do nieznanego poprzednio u nas poziomu. Inne zakłady musiały, już choćby tylko ze względów konkurencyjnych, starać się o podniesienie jakości wytworów. Dużą rolę odegrały tu również »nowinki« płynące z Zachodu, głównie z Francji, gdzie litografja i chromolitografja poczyniły olbrzymie postępy. Prace cieszącego się zasłużoną sławą Lemercier’a zaczynają przenikać na nasz rynek (Album Wileńskie Wilczyńskiego, Wielcy Mężowie Daziaro, pierwsze zeszyty Wizerunków Polskich Fajansa). Rozpoczyna się okres ostatni mojego artykułu, a jednocześnie największego rozkwitu litografji warszawskiej.
Okres ten jest bardzo ciekawy pod wieloma względami. Więc przedewszystkiem, prócz paru litografij, które przetrwały z poprzednich czasów, kilka zaledwie zakładów nowych pracuje w kierunku artystycznym. W roku 1869 jest już w Warszawie około 40 litografij, lecz olbrzymia ich większość nie posiada żadnych aspiracyj artystycznych. Jest to objaw uprzemysłowienia się tej dziedziny techniki graficznej. Ludzie zaczynają w taki sam sposób traktować litografję, jak warsztat ślusarski, lub przędzalnię wełny. Objaw ten znacznie wcześniej i silniej bodaj zaznaczył się i w drukarstwie.
Na szczęście nie wszyscy, a przynajmniej byli tacy, którzy, prowadząc swoje zakłady pod kątem widzenia zarobkowości, nie zapominali o obowiązkach względem sztuki.
Zanim przejdę do omówienia działalności artysty, któremu litografja polska i warszawska najwięcej zawdzięcza po Siestrzyńskim i Chodkiewiczu, zatrzymać się jeszcze muszę na działalności litografji A. Pecq i S-ka, która po krótkim okresie przejęta została przez A. Dzwonkowskiego i S-kę. Mając do swej dyspozycji takich artystów jak Pilatti, Gerson, Tegazzo, Lesser, Kostrzewski, Lerue, litografja Pecq-Dzwonkowski rozwinęła bardzo wielostronną działalność, wydając portrety różnych wybitnych mężów polskich, widoki Warszawy, ilustracje do wielu wydawnictw książkowych, kalendarze, nuty, papier listowy z widokami i t. d. Największem wydawnictwem tej firmy byli »Królowie Polscy« według rysunków Lessera, litografowani przez H. Aschenbrennera (dwa wydania). Rysownikami i litografami byli J. Cegliński iL. Piechaczek (później założyciel własnej litografji); litografowali M. Krynicki, J. Zaborski i na specjalne wyróżnienie zasługujący mało znany W. Dümler (np. kopja litograficzna obrazu Matejki »Pożar Krakowa« in 8°).
Równolegle z Pecq’iem-Dzwonkowskim iw tym samym mniej więcej czasie powstaje litografja Maksymiljana Fajansa, tego właśnie, który tak wielkie zasługi oddał sztukom graficznym w Polsce. Urodzony w roku 1827, po ukończeniu szkoły średniej, wstąpił do warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych, poczem udał się zagranicę w celu wydoskonalenia się w litografji, którą uprawiał już przed wyjazdem. Przez lat kilka kształcił się i doskonalił w sztuce litograficznej w Paryżu u Lemercier’a, u którego zaczął wydawać swoje »Wizerunki Polskie«.
Po powrocie do Warszawy Maksymiljan Fajans zakłada własną litografję przy ulicy Długiej Nr. 550 i rozwija szeroką bardzo działalność artystyczną, w dalszym ciągu wydaje podjęte w Paryżuu Lemercier’a wydawnictwo »Wizerunków Polskich«. Poza alegorycznemi kartami tytułowemi każdy zeszyt »Wizerunków« składał się z kilkunastu plansz portretów wybitnych pisarzy, artystów, działaczy politycznych i społecznych. Wydawnictwo to w niczem nie ustępuje pod względem sztuki litograficznej i doskonałości odbitek wzorom paryskim. Jednocześnie Fajans litografuje plansze wielobarwne (chromolitografje) do »Wzorów Sztuki Średniowiecznej« A. Przezdzieckiego iE. Rastawieckiego. Daje tu prace niejednolite co do wartości artystycznej, większość z nich jednak stanowi prawdziwe dzieła sztuki chromolitograficznej, jak również mało znane przepyszne cztery plansze do hr. Eustachego Tyszkiewicza »Karola X, Gustawa Króla Szwedzkiego trofea i sprzęty stołu...« (Wilno 1856).
Fajans jest jednocześnie rysownikiem i litografem. Sam swoje prace odbija, lecz nie gardzi bynajmiej współpacą malarzy i rysowników innych. To też z pod jego pras wychodzą rzeczy Piwarskiego, Gersona, Matuszkiewicza, Ceglińskiego, Lerue, Walkiewicza i in.
Po kilkunastu latach przenosi zakład swój z Długiej na Krakowskie-Przedmieście Nr. 52 (r. 1868) do własnego domu. W jednym z ówczesnych kalendarzy czytamy: »Osobiście kieruję zakładami swemi (miał bowiem również zakład fotograficzny) i ostatnio znacznie je rozszerzywszy zgodnie z potrzebami sztuki i postępu, dokładam wszelkich starań, aby każda praca, wypuszczona przez mój zakład, wyróżniała się artystycznem wykonaniem«. Słowa te nie są pustym dźwiękiem, ani chwalbą, o czem świadczy niezmiernie bogata spuścizna, jaką po sobie zakład Fajansa zostawił. Ilość prac zakładu Fajansa, pomijając już prace drobne, jest bardzo wielka i sięga niewątpliwie cyfry czteroznacznej. Jedną z ostatnich, ilościowo może najpokaźniejszą, choć słabszą pod względem wartości artystycznej jest »Album widoków« Napoleona Ordy. Fajans zakład swój prowadził aż do zgonu, który nastąpił 26 lipca r. 1890.
Korzystam z okazji, by sprostować pewną nieścisłość, którą czytałem parokrotnie i która utarła się wśród miłośników książek i grafiki. Za dzieła Fajansa poczytywane są ogólnie również ilustracje do »Cmentarza Powązkowskiego« K. Wł. Wójcickiego. Otóż litogafij Fajansa w tern wydawnictwie jest niewiele. Największą liczbę wykonał W. Walkiewicz w wymienionym już przeze mnie zakładzie A. Pecq i S-ka, sporo jest plansz, które wyszły z litografji Banku Polskiego, J. Flecka i S-ki oraz litografji Ringa, która mieściła się przy ul. Rymarskiej Nr. 741.
Kończę już swój przegląd. Pojawienie się »Tygodnika Illustrowanego« a potem »Kłosów«, a jednocześnie takich artystów jak J. Styfi, Regulski, Minchheimer, wreszcie Holewiński, coraz bardziej upowszechnia drzeworyt, który spycha litografję do poziomu grafiki czysto użytkowej (etykiety, blankiety i t. p. drobiazgi), odbierając jej rolę ilustratora wydawnictw ozdobnych. Fajans najdłużej bodaj utrzymuje się, lecz z jego śmiercią kończą się ostatnie ślady okresu litografji warszawskiej, o którym piszę.
Nie byłby jednak ten przegląd dostatecznie pełny, gdybym słów kilku przynajmniej nie poświęcił dwum jeszcze postaciom, które w dziejach litografji warszawskiej wybitną odegrały rolę. Przedewszystkiem więc Jan Feliks Piwarski, wspomniany już przeze mnie wielokrotnie. Nazwisko tego nieprzeciętnej miary malarza, rytownika i pedagoga przewija się nicią złotą przez szkic niniejszy. Występuje po raz pierwszy jednocześnie z Siestrzyńskim w roku 1818 (robi też jedyny zachowany portret twórcy litografji polskiej), a potem prace jego znajdujemy we wszystkich co znaczniejszych litografjach - z Bankiem Polskim i Fajansem na czele. Drugą postacią, godną specjalnej monografji jest Władysław Walkiewicz, artysta znacznie mniejszej coprawda miary i talentu, niż Piwarski, odznacza się jednak wielką pracowitością i starannością, dając często prace prawdziwie świetne. Jest on przytem niejako łącznikiem pomiędzy okresem, o którym piszę, a następnym, gdyż są jeszcze w Warszawie pracownicy na niwie graficznej, pamiętający tę ze wszech miar wartościową jednostkę. Niesłusznie, przecież, Wiktor Gomulicki nazywa go »ostatnim polskim litografem-artystą«. Nie przewidział, że litografja artystyczna odrodzi się, choć w odmiennej formie, że będziemy mieli Wyczółkowskiego i całą plejadę jemu współczesnych i młodszych artystów-grafików litografów.
Przypisek do str. 15: Oto spis litografij warszawskich zaczerpnięty z wydawnictwa „Przewodnik Warszawski Informacyjno-adresowy na rok 1869“ (W. Dzierżanowskiego): Baumberg Abram (Nalewki). Bomberg Mosiek (Franciszkańska). Bąbolski Michał (Sowia). Ciemniewski (Rymarska). Dancigerkron Moszek (Nalewki). Dworzecki Adolf (Bielańska). Dymalski Józef (Bielańska). Dzwonkowski Adam (Miodowa). Fleck Juljan (N. Senatorska). Fleck Otto (Krak.-Przedm.) Fajans Maksymiljan (Dziekanka). Feinrot Perec (Przechodnia). Główczewski Władysław (Freta). Gotz Marceli (Miodowa). Gołębiowski Edward (Freta). Herkner Ludwik (PI. Teatralny). Hirszel Henryk (Krak.-Przedm.). Horn Herman Edward (Senatorska). Jasiński W. i S-ka (Podwale). Kirszensztein Maksymiljan (Sto-Jerska). Kresse Paweł (Trębacka). Mańkowski Józef (Krak.-Przedm.). Moeller Adolf (Długa). Mękarski Juljan (Krak.-Przedm.). Müller Juljan (Senatorska). Odesser Izrael Majer (Nalewki). Odesser Markus (Nalewki). Otto Władysław (Krak.-Przedm.). Paliński (N. Senatorska). Piechaczek Ludwik (Zapiecek). Płatek Abram (Rymarska). Przybylski Antoni (Długa). Regulski Ksawery (Krak.-Przedm). Ring Józef (Krak.-Przedm.). Rybasewicz i S-ka (Krak.- Przedm.). Seidel Fryderyk (Nowy-Świat). Wattson Leopold (Krak.-Przedm). Zaborski J. (Zapiecek).